Może na początek kilka przemyśleń, będących nawiązaniem do mojej nowej książki i jednocześnie jej częścią. W zasadzie nie jestem pewna, czy powinno się pisać cokolwiek przed prologiem. To był moment, natchnienie- postawienie przed sobą wszystkich tych pytań. Później wystarczyło tylko przelać je na papier, przeczytać, zrozumieć i w końcu dojść do wniosku, iż na ich podstawie może powstać coś w rodzaju nowej historii, zawierającej pewien ukryty sens, głębię, przesłanie.
Chciałabym zachęcić wszystkich do zapoznania się z ów pytaniami, gdyż są one wprowadzeniem do dalszej opowieści, która toczyła się będzie na kartach tego bloga. Dodatkowo (jest to szalenie prawdopodobne), macie okazję wyciągnąć z nich różne fajne wnioski. Mam nadzieję, że choć trochę skłonię was do refleksji. :) No to- zaczynamy!
Dlaczego tak
niewiele ludzi wierzy, że wewnętrzna przemiana jest możliwa, że
człowiek może być zgorzkniały przez całe życie, być może
tylko dlatego, iż nie odnalazł w nim żadnego celu, szczęścia,
nie zaznał miłości? Bo przecież tak właśnie jest. Ludzie są
zamknięci we własnym świecie, bo są nieszczęśliwi, a są
nieszczęśliwi nie dlatego, że świat nie ma im nic do
zaoferowania, ani też dlatego, że sami nie umieją czerpać z życia
korzyści, lecz właśnie z powodu ciągłego poszukiwania szczęścia,
by stać się w końcu najbardziej uradowanymi osobami na świecie. A
wiadome jest przecież nie od dziś, iż chwilowe zadowolenie nie
może równać się z tym, co daje nam takie prawdziwe, właściwe
uczucie spełnienia.
Dlaczego
więc tak niewiele z nas wierzy w siebie, skoro większość pozornie
uważa się za ósmy cud świata?
Dlaczego posługujemy się
kłamstwem, by ukryć swoją inność, choć tak naprawdę, jest ona
normalnością? I dlaczego ukrywamy się z własną bezsilnością,
licząc, że uzyskamy pomoc od ludzi silniejszych psychicznie, mimo,
iż większość z nich, jest tak samo słabych jak my sami?
Dlaczego
w takim razie ludzie zadają pytania, skoro boją się poniżenia ze
strony tych z pozoru twardszych, mądrzejszych? A może te wszystkie
osoby zadające pytania po prostu sądzą, iż dzięki temu staną
się bardziej inteligentne lub doświadczone? A skoro już są tak
dociekliwi, by owe pytania zadawać, to czemu zazwyczaj boją się
uzyskanych na nie odpowiedzi?
Istnieje też
możliwość, iż ci wszyscy ludzie po prostu są w trakcie
odkrywania samych siebie i nie mają bladego pojęcia o życiu, a
przede wszystkim o innych, bo gdyby mieli, to przecież nie
zadawaliby pytań, prawda? Ale mocno wierzę w to, że każdy w końcu
znajdzie się w sytuacji, w której będzie mógł stwierdzić:
,,Wiem, kim jestem, wiem, do czego dążę i czego chcę od życia.
Jestem silny psychicznie, inteligentny, pewny siebie i nie muszę już
więcej zadawać pytań.” I życie tych ludzi nabierze sensu, tak,
jak nabrało moje. I ludzie ci staną się szczęśliwi, tak, jak ja
stałam się szczęśliwa. Będą pewni siebie, z optymizmem
spoglądający w przyszłość, nie zapominając jednak o przeszłości
i o tym, co doprowadziło do ich szczęścia. Jak ja. A pewnego dnia,
może nawet się zakochają, tak jak to było w moim przypadku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz